Wstęp tylko w kagańcu

Tydzień temu media obiegło zdjęcie lokalu, który umieścił na drzwiach informację z napisem „Dzieci i psy – wstęp tylko w kagańcu”. Kartka wywołała oburzenie, co rozumiem. Jednak zajmując się prawami dzieci w przestrzeni miejskiej widzę, jak często w naszym dyskursie społecznym dzieci i zwierzęta wrzuca się do jednej szufladki.

Pierwsze jest stare powiedzenie, że dzieci i ryby głosu nie mają. Nowszy przykład? Miesiąc temu Rzeczpospolita, pisząc o karmie dla psów, dla przyciągnięcia uwagi podała, że według danych GfK w Polsce jest więcej gospodarstw domowych posiadających psy niż dzieci.

Wczoraj przygotowując się do wywiadu nt. potrzeby uwzględnienia dzieci przy projektowaniu nieruchomości komercyjnych, zrobiłam sobie krótki przegląd tych nieruchomości. Na jednym końcu znalazła się logistyka, gdzie z powodów obiektywnych, czyli bezpieczeństwa, dzieci nie powinny się znaleźć. Na drugim końcu skali są przestrzenie prywatne, które aspirują do bycia przestrzeniami publicznymi i częścią miasta.

A co jest pomiędzy? Na pewno biurowce. W nich z założenia dzieci nie są mile widziane, natomiast często zapraszani są pracownicy z psami. Nie oceniam tego, jest to odzwierciedleniem naszej obecnej kultury pracy. Jednak od początku pandemii ta kultura zmienia się na naszych oczach i jestem ciekawa, w którą stronę pójdzie przestrzeń biurowa. Czy będzie to przestrzeń, gdzie dorośli będą „odpoczywać’ od dzieci, które mają na co dzień w domu, czy wręcz przeciwnie – życie rodzinne przeniesie się do biur, tak jak podczas i po pandemii praca przeniosła się do domu. Dziwią mnie natomiast prywatne akademiki, które z jednej strony aspirują do bycia przestrzeniami inkluzywnymi, a z drugiej nie akceptują dzieci. Oddajmy sprawiedliwość, zwierząt też.

Na koniec prywatno-miejska refleksja. Przez długi czas mój syn, kiedy słyszał, że ktoś rozmawia o karach dla dzieci, unosił się i mówił: Nam mama nie daje kar, bo mówi, że nie jesteśmy psami. Potwierdzam. Dzieci rosną, a ja wciąż wierzę, że wychowanie polega na rozmowie i słuchaniu się nawzajem, a nie dawaniu lub odbieraniu smaczka. Kiedy to sobie uświadomimy, zaczniemy rozmawiać z dziećmi również o przestrzeni miejskiej, bo ona tak samo dotyczy ich jak i nas.

(Photo by Vidar Nordli-Mathisen on Unsplash)