Pamięć w mieście

W czerwcu temat władzy i pamięci w przestrzeni miejskiej, który wywołał mój majowy pobyt w Le Plessis-Robinson zyskał nowy wymiar. Stało się tak za sprawą konferencji w stolicy Korfu – CHANGING CITIES V. Doświadczenie tego miasta, a także sama konferencja, gdzie cały dzień poświęcony był zagadnieniom pamięci, pozwoliły mi lepiej zrozumieć i nazwać to, co poruszyło mnie miesiąc wcześniej.

Wymazywanie pamięci

Pamięć to proces, który polega na wymazywaniu i redefiniowaniu – o niektórych wydarzeniach zapominamy, niektóre z czasem i doświadczeniami pamiętamy inaczej. To samo dzieje się w przestrzeni miejskiej – podobnie do historii najczęściej piszą ją zwycięzcy. To oni wybierają, które elementy powinny zostać zapamiętane, a które zapomniane, co zachować, a co zmienić. W ten sposób przestrzeń, opowiadając subiektywną historię opartą na władzy, jest nacechowana ideologicznie.  

Oprócz zniszczeń wojennych, najbrutalniejszym przykładem wymazywania, jaki ostatnio napotkałam jest podparyskie Le Plessis-Robinson, gdzie – jako manifestację ideologiczną – wyburzono część starej tkanki i zbudowano nową (pisałam o tym w moim poprzednim wpisie). Konferencja w Korfu pozwoliła mi nazwać to, co wydarzyło się w Le Plessis-Robinson, podsunęła mi słowo, o którym nigdy nie myślałam w kontekście przestrzeni miejskiej, a podczas konferencji usłyszałam je kilkukrotnie: “palimpsest” czyli rękopis, z którego usunięto poprzedni tekst, aby ponownie wykorzystać materiał. Nie zawsze muszą to być spektakularne działania, podczas konferencji usłyszałam historię szkoły, czyli środowiska z natury opartego na władzy i hierarchii, mieszczącej się w Atenach. Na murze otaczającym szkołę zamalowano graffiti (opisane przez prezentującego jako “wandalizm, który zniszczył tożsamość miejsca”), przykrywając je kopiami znanych obrazów takich malarzy jak Matisse, Van Gogh czy Seurat, narzucając ogrodzeniu nową, “cywilizowaną” tożsamość. 

Powodem wymazania może też być niewiedza lub nawet pomyłka. W swojej prezentacji M. Benissi i K. Moraitis (“The urban stratigraphy of the subsoil of the Eleonas area as a monument of the „Anthropocene” period in the Athenian landscape”) przytoczyli przykład starożytnego drzewa oliwnego, pod którym Platon miał nauczać swoich uczniów. 2400-letnie drzewo zostało zniszczone w 1976 roku podczas kolizji autobusu. Jego odłamaną część przeniesiono do Uniwersytetu Rolniczego w Atenach, gdzie jest wystawiona dla upamiętnienia rolniczej przeszłości tego regionu. Szukając informacji na ten temat dowiedziałam się, że korzenie wraz z pozostałą częścią pnia (całość mogła ważyć ok. 500 kg) przetrwały w tym miejscu do 2013 roku, kiedy to zniknęły, najprawdopodobniej wykorzystane jako opał.  

Historia ta przypomniała mi inny przykład wymazywania pamięci, tym razem z Polski.  “Chwasty” były projektem artystycznym Karoliny Grzywnowicz opowiadającym historię przymusowych wysiedleń z terenów Bieszczad. Z powodów ideologicznych wymazano ślady ludzkiej obecności na tych ziemiach – do dziś pozostały jedynie fundamenty pojedynczych domów, studnie czy drogi. Dziedzictwo tego miejsca przetrwało w roślinach. To one, odradzając się od lat, niosą historię ludzi, którzy tam mieszkali odwzorowując mapę nieistniejących dziś osad i pól. Artystka przywiozła wycinek takiej bieszczadzkiej łąki do Warszawy. Najpierw projekt był pokazywany w Zachęcie, a następnie przeniesiono go do przestrzeni miejskiej. Niedługo potem łąka została omyłkowo skoszona razem z trawnikiem, który ją otaczał, a historia ludzi, którym przed laty towarzyszyły te rośliny, została ponownie wymazana. 

Żywa pamięć

W Korfu zachwyciło mnie ponadczasowe piękno architektury, szczególnie późną nocą, kiedy po złożeniu stoisk pustoszały stare ulice. Korfu to zderzenie przeszłości i teraźniejszości, trwania i życia. Architektura miasta opowiada historię władzy i przynależności wyspy – o obecności Wenecjan (1386-1797), która widoczna jest również w warstwie kulturalnej, ponieważ mieszkańcy mówią z delikatnym włoskim akcentem, a kuchnia łączy w sobie tradycje grecką i włoską, widoczne są również wpływy francuskie (1807-1814) i brytyjskie (1815-1864). 

Jednak prawdziwy charakter tego tętniącego życiem miasta ukazuje się w ciągu dnia i wieczorami, kiedy ulice są pełne ludzi. Jan Gehl miał rację, mówiąc, że błędem jest fotografowanie (lub w moim przypadku: doświadczanie) architektury bez ludzi, ponieważ powstała, aby w niej żyć.  

Korfu to miejsce, gdzie ludzie żyją. Robią zakupy na targu, ćwiczą w klubie sportowym, którego wyłożone tartanem boisko jest częścią starych murów, wykorzystują skrót między murami Nowej Fortecy obserwowani przez wyrzeźbione na ścianach weneckie lwy. Forteca to także siedziba szkoły podstawowej – z wejściem przypominającym stare więzienie, co mnie, osobie zajmującej się tematem praw dzieci w mieście uruchomiło lawinę pytań o to, na ile duch takiego miejsca narzuca sposób wychowania dzieci, jak wyglądają sale lekcyjne i jakie są konsekwencje takiego dziedzictwa.  

Na pewno życie na granicy przeszłości i teraźniejszości ma swoje wady dla dorosłych, szczególnie w mieście, które tak jak Korfu znajduje się na liście dziedzictwa UNESCO. Wiele budynków jest w złym stanie, nie tylko z powodu wysokich kosztów utrzymania, ale także historycznego charakteru miasta. Jak słyszałam właściciele często muszą wybierać pomiędzy tym, czy zostaną ukarani przez miasto – na przykład za brak remontu balkonu, który zagraża przechodniom czy przez konserwatora za złamanie jego wytycznych. 

Oprócz murów pamięć żyje również w ludziach. Pamięć Korfu i każdego innego miasta, to pamięć ludzi, którzy tam mieszkają budując ze swoich osobistych historii historię miejsca – dlatego proces wymazywania tkanki miejskiej nie jest w stanie wymazać ducha i pamięci miejsca. Uświadomił mi to Vitalij, właściciel restauracji, w której świętowałam z pozostałymi uczestnikami mojej sesji “Children’s wellbeing and urban sustainability”, że to miejsce, to on. Pamięć miejsca jest żywa i odradza się tak jak drzewo pod moim oknem w Korfu, które po raz pierwszy zobaczyłam na zdjęciu reklamującym mieszkanie. Po przyjeździe wszystko wyglądało tak samo, na ulicy stała nawet ta sama ciężarówka, ale drzewa nie było. Kiedy zaczęłam go szukać znalazłam ścięty pień, z którego wyrastało nowe drzewo. 

Przywracanie pamięci

Inny aspekt pamięci w przestrzeni miejskiej polega na rozpoznawaniu i uznawaniu warstw, które zostały wcześniej wymazane. Podczas swojej prezentacji (“Urban Synergies in the design process; Place Identity as a catalyst for the formation of space”) Maria Hadijisoteriou mówiła o procesie przywracania pamięci podczas realizacji projektu Kulturalnej Wioski Lemba – cypryjskiej wsi o grecko-tureckim dziedzictwie. Opowiadała o metodzie mapowania warstw: społecznej, fizycznej i kulturalnej, dzięki czemu udaje się określić Genius Loci, a także dodać współczesne warstwy, bez narzucania subiektywnej oceny. 

Podczas budowania nowych projektów lub przebudowy już istniejących często twórcy upamiętniają historię danego miejsca, tak jak na rzymskiej stacji metra San Giovanni (prezentacja Mariny Pasia – “Memory in Transit. Integrating archaeological heritage into the daily commute”). Stacja została przekształcona w “stację muzeum”, a wzdłuż korytarzy pokazywana jest wystawa przedmiotów odkrytych podczas prac budowlanych. Typowym przykładem takiego działania jest też targ miejski w Korfu, który jest nową inwestycją, a dla upamiętnienia historii miejsca obok wejścia wyeksponowano stare fundamenty. 

Tworzenie wspomnień

Oprócz historii widocznej w warstwie materialnej, miasta tworzą nowe wspomnienia u osób, które już dobrze je znają, a także przyjezdnych, jak ja w Korfu, którzy dopiero poznają swoje ścieżki i skróty, biorąc miejsce w posiadanie na czas pobytu i patrząc na nie świeżymi oczami. 

Dr Prof. Fyllio Katsavounidou, która zaprosiła mnie, abym wystąpiła podczas konferencji, opowiadała o Tiranie. W dniu urodzin dzieci mogą posadzić własne drzewo w tamtejszym Orbitalnym lesie– publicznym parku otaczającym stolicę. Park, w którym docelowo ma być 2 miliony drzew powstaje w ramach Lokalnego Planu Tirana 2030, a jego rolą jest powstrzymanie rozlewania się miasta oraz zapewnianie miastu czystego powietrza. Angażując mieszkańców i dając im wartościowe wspomnienia, projekt buduje również poczucie przynależności, własności oraz odpowiedzialności za miejsce.  

Również mnie Korfu dało piękne wspomnienia. Wybrałam mieszkanie naprzeciw miejskiego targu, w samym sercu miasta, dzięki czemu czułam, że jestem jego częścią. Przyjechałam 2 dni przed konferencją i pozwoliłam, aby miasto mnie zaskoczyło. W zamian otrzymałam o wiele więcej niż mogłabym sobie zaplanować. Codziennie budziło mnie słońce na twarzy, czułam zapach figowców, słyszałam głos jerzyków i melodie kościelnych dzwonów. Dostałam także powitalny prezent wieńczący mój weekend – nieoczekiwany koncert młodzieżowej orkiestry filharmonii z Bostonu, który odbył się na świeżym powietrzu w przepięknej scenerii Starej Fortecy.  

… w oczekiwaniu nowych wspomnień

Planuję wrócić niedługo na Korfu po więcej wspomnień, następnym razem z moimi dziećmi. Spodziewam się, że miasto znowu mnie zaskoczy. Teraz będę starsza o wszystko, czego doświadczyłam przez trzy miesiące, które dzielą te dwie wizyty. Zobaczę inne kolory, prawdopodobnie usłyszę nieco inne dźwięki (czy jerzyki wciąż tam będą?), poczuję inne zapachy i inne smaki. Doświadczę tego miejsca inaczej, ponieważ energia i sposób postrzegania świata przez naszą trójkę jest inny, niż mój, kiedy podróżuję sama. Osobista pamięć stanie się pamięcią rodziny, a dodatkowo dodamy naszą małą część do historii Korfu.